poniedziałek, 28 lutego 2011

Rozdział 5.

 Nadszedł 20 stycznia, czyli rozpoczęcie trój dniowych zmagań w Zakopanem. Wszystkie trzy stałyśmy wśród kibiców i krzyczałyśmy od nadmiaru emocji. Kochałam tą atmosferę na skokach w moim rodzinnym mieście. Odkąd pamiętam rodzice zabierali mnie na skoki, a ja z satysfakcją przyglądałam się im w powietrzu. Pamiętam, że jako mała dziewczynka miałam jedno marzenie. Chciałam kiedyś wzbić się w powietrze tak jak oni i choć przez parę sekund poczuć się wolna i beztroska jak ptak. Kto, wie może marzenie to się jeszcze spełni? Czekałyśmy na rozpoczęcie skoków. Wszystkie trzy miałyśmy wymalowane flagi na buziach. Ja z Zuzą flagę Polski, a Blanka Austrii. Widziałam jak jest przejęta jego występem, ale to zrozumiałe. Zawody się rozpoczęły się, a wrzawa na trybunach się podnosiła się wtedy, gdy na belce startowej zasiadł któryś z Polaków. Machałyśmy flagami, darłyśmy się razem z innymi i po prostu świetnie się bawiłyśmy! A emocje były jeszcze większe, gdy na belce zasiadł nasz król Adaś. Skoczył fenomenalnie i objął prowadzenie i nie oddał go do końca pierwszej serii. Zawody były piękne, a atmosfera niesamowita. Druga seria leciała bardzo szybko, nim się spostrzegłyśmy na belce ponownie zasiadł Adam. Wrzawa rozpoczęła się na nowo, a gdy Mistrz wylądował napięcie rosło. I w końcu! Zwyciężył! Po raz 39 w karierze okazał się najlepszy! Ze wzruszeniem wskakiwał na pierwszy stopień podium, a mnie wzruszenie ścisnęło za gardło, gdy słuchałam hymnu narodowego. Ale głośno śpiewałam razem z innymi…

~

 -Ada! - Zawołałem do przyjaciółki.
-Słucham cię Maćku? - Zapytała.
-Masz może ochotę na gorącą czekoladę w moim towarzystwie w przytulnej kawiarni? - Postanowiłem działać.
-No jasne! Jeszcze się pytasz przyjacielu! - Uśmiechnęła się szeroko, a ja kątem oka spojrzałem na, Petera, który patrzył na mnie wściekłym wzrokiem. Uśmiechnąłem się drwiąco i poszedłem razem z Adą.

~

 -Zuza! - Krzyknąłem, gdy spostrzegłem blondynkę.
-Słucham cię? - Spytała rumieniąc się przy tym.
-Tak sobie pomyślałem… Nie miałabyś może ochoty na kawę?
-A wiesz, że tak? Strasznie tu zmarzłam… - Powiedziała zgodnie z prawdą.
-Zimno ci? - Zadałem pytanie, a ona lekko pokiwała głową. Bez większego zastanowienia objąłem ją ramieniem. - I nie protestuj! - Ostrzegłem, gdy napotkałem jej spojrzenie.
-Dobrze… - Uśmiechnęła się, po czym ruszyliśmy przed siebie.

~

 Wpatrywałem się w piękne oczy mojej przyjaciółki. Właśnie kończyliśmy pić gorącą czekoladę. Ada była taka piękna i wyjątkowa. Nie oddam jej Peterowi! Niech zajmie się Zuzą! Choć swoją drogą, ona też niczego sobie, ale jednak…
-Co mi się tak przyglądasz?
-A tak. Bez powodu - Odpowiedziałem. - Wychodzimy?
Kiwnęła głową w geście potwierdzenia.
Gdy wyszliśmy przywitał nas prószący z nieba śnieg. Moja przyjaciółka uśmiechnęła się szeroko, a ja bez zastanowienia popchnąłem ją w najbliższą zaspę.
-EJ! - Zawołała z oburzeniem.
-No, co? - Zaśmiałem się widząc ją całą w śniegu.
-Denerwujesz mnie Kot - Przyznała patrząc w niebo.
-A powiem ci, że ty mnie nie - Uśmiechnąłem się.
-No popatrzy ty…
Podałem jej rękę, żeby mogła wstać, a gdy ją chwyciła zdecydowanym ruchem przyciągnąłem ją do siebie. Wpatrywaliśmy się głęboko w oczy, a ja zacząłem przybliżać swą twarz do jej twarzy. Nic jednak nie mogłem z niej wyczytać. A niech stracę - pomyślałem i gdy już moje usta miały dotknąć jej ust usłyszałem śmiech. Zaskoczona Ada odsunęła się ode mnie, a ja się odwróciłem. Spostrzegłem sylwetkę Petera i Zuzy…



****

Witam ;*

Napisałam! ;D i przyznam się szczerze, że powoli sama się zaczynam gubić w tym zakładzie całym, no ale ;D na przyszłość będę wiedzieć, żeby zakładać opowiadania o mniej skomplikowanej fabule ;)
Sama nie wiem, co mam o tym sądzić ;D i mi się podoba i mi się nie podoba ^^

Odnośnie MŚ to mam wielką radochę po brązowym medalu Adasia! ;) podczas, gdy udzielał wywiadu miałam łzy w oczach i prawie się popłakałam. A gdy zobaczyłam jaki szczęśliwy odbiera medal to już w ogóle ^^
Szkoda, że się naszym nie powiodło wczoraj, ale jest jeszcze jeden konkurs drużynowy ;) trzeba wierzyć ^^

Pozdrawiam ;*

środa, 16 lutego 2011

Rozdział 4.

 Odetchnąłem głęboko zakopiańskim powietrzem. To miasto zawsze dodawało mi wiele energii. Kolejnym plusem było to, że mogłem znowu zobaczyć się z Adą. Zameldowałem się wraz z drużyną w ośrodku, po czym od razu pognałem do domu dziewczyny. Już po chwili byłem pod jej drzwiami. Zapukałem delikatnie i ujrzałem uśmiechniętą twarz brunetki.
-Peter! - Krzyknęła z radości na mój widok i rzuciła mi się na szyję. Długo się nie widzieliśmy od ostatniego razu i tak czułe powitanie bardzo mnie ucieszyło. 1:0 dla mnie pomyślałem w duchu. Zaprosiła mnie do środka, gdzie zaczęła mi opowiadać o wszystkim, co się wydarzyło ostatnio w jej życiu. Słuchałem uważnie wszystkiego, co mówiła, co jakiś czas jej odpowiadałem. Adzie najwidoczniej podobało się to, że jej słuchałem. Pokazałem swoje zainteresowanie i po raz kolejny wyszedłem zwycięsko. 2:0 dla mnie, nie masz szans Maciek! W pewnym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Ada pobiegła otworzyć, ja natomiast nie spuszczałem z niej wzroku dopóki nie opuściła salonu. Jednak mój optymizm zmalał od razu, gdy zobaczyłem Maćka. Aha, czyli on też działa. Zaniepokoiło mnie to, zwłaszcza, że Ada wraz z jego pojawieniem się jakby ożyła. Przywitałem się z przyjacielem, jednak przy okazji obrzuciłem go groźnym spojrzeniem. Jakby nie mógł przyjść, kiedy indziej…

~

 Pocałowałem swoją ukochaną namiętnie w usta. Zakopane, uwielbiałem to miejsce. Kilka minut temu przyszedł sms od Maćka, żebyśmy wpadli do Ady się przywitać. Zameldowaliśmy się z drużyną w ośrodku i od razu postanowiliśmy z Blanką udać się we wcześniej wyznaczone przez Maćka miejsce. Spacerowaliśmy uliczkami Zakopanego we dwoje, cieszyło nas wszystko. Zakupiliśmy po drodze watę cukrową, którą karmiliśmy się nawzajem. Te kilka dni spędzonych w domku moich dziadków sam na sam z Blanką było mi potrzebne. Znowu poczułem jej bliskość, jej miłość… Czułem, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nim się obejrzałem, byliśmy już pod domem Ady. Zadzwoniliśmy dzwonkiem i już po chwili byliśmy w środku. Zdziwiła mnie obecność Maćka i Petera. Jeszcze będą żałowali, że w ogóle się założyli…

~

 Kątem oka zauważyłam dziwne zachowanie Gregora w stosunku do jego przyjaciół. Był jakiś dziwny i jakby nieobecny. Patrzył na nich dość dziwnie, podczas, gdy oboje rozmawiali z Adą. Nie wiem, co się stało, bo mój chłopak nic mi o tym nie wspominał. Może uznał, że to męskie sprawy i nie warto mnie tym martwić? Usiadłam na kanapie obok Ady. Chłopcy we trójkę gdzieś poszli, a my czekałyśmy na Zuzę, która miała lekkie opóźnienie.
-Zauważyłaś coś dziwnego w zachowaniu chłopaków? - Spytałam.
-Tak- Pokiwała głową. - Szczególnie Petera i Maćka…
-Ciekawe, co im do tych główek wpadło - Zastanawiałam się. - No, ale nie przejmujmy się nimi - Wyszczerzyłam się.
-Dokładnie - Przyznała mi rację i uśmiechnęła się szeroko.
Po chwili usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
-Zuza! - Krzyknęłam.
-W samą porę - Ada wstała z kanapy i poszła otworzyć drzwi.

~

 Siedziałyśmy we trójkę na kanapie i oglądałyśmy telewizję. Chłopcy nadal nie wracali. Trochę długo ich nie było, ale pewnie mieli jakieś swoje sprawy do obgadania. Nie trzeba się wtrącać…
-JESTEŚMY! - Krzyknęła cała trójca, gdy przekroczyła próg mojego domu.
-Super. Skaczę wręcz z radości - Powiedziałam, nadal spoglądając w ekran.
-My również- Podeszli do Zuzy i dali jej buziaki w policzek.
-Cóż za miłe powitanie… - Przyznała blondynka, a jej wzrok powędrował na Petera. Gdy jej spojrzenie spotkało się z jego, zarumieniona spuściła głowę. Spojrzałam na Blankę, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem. A oni nie wiedzieli, o co nam chodzi. Może to i nawet lepiej?



****

Witam ;*

Sprawa pierwsza- rozdział ze specjalną dedykacją dla kiciaka ;* za pomoc w pisaniu tego rozdziału. Naprawdę bardzo Ci dziękuję kochana ;)
Sprawa druga - padł nowy rekord świata ;D ogólnie to sobotnie zawody były po prostu niesamowite, a skoki Gregora i Johana to po prostu coś fantastycznego! Serce mi ładowało, gdy czekałam na wyniki, a okazało się, że oboje wygrali ;) byłam z tego powodu bardzo zadowolona ^^
A w niedzielę 34 raz wygrał Gregor. Miałam niesamowity wyszczerz na twarzy po tym jak wskakiwał na najwyższy stopień podium. Adaś na 3 miejscu i na 3 miejscu w klasyfikacji generalnej. Czego chcieć więcej? ;) Pięknie i tyle <3

Pozdrawiam ;*

sobota, 5 lutego 2011

Rozdział 3.

 Na kilka dni przed moim wyjazdem do Zakopanego na zawody wybrałem się razem z Blanką do dwudniowy wypad za miasto. Ostatnio jakoś mieliśmy mniej czasu dla siebie i chciałem to naprawić, zwłaszcza, że trochę ją drażniłem swoich wiecznym niezadowoleniem. W te dni nie chciałem myśleć o niczym innym tylko o mojej dziewczynie. Zaparkowałem samochód przed jej domem i wyszedłem z niego, aby pomóc jej z rzeczami. Właśnie wychodziła z domu. Natychmiast do niej podbiegłem i wziąłem bagaż. Uśmiechnęła się promiennie i dała buziaka w policzek. Otworzyłem bagażnik, po czym włożyłem jej torbę i otworzyłem jej drzwi od strony pasażera. Sam po chwili usiadłem na swoim miejscu i odpaliłem samochód.
-Przyznam się, że miałeś fantastyczny pomysł z tym wyjazdem - Przyznała, gdy wyjechaliśmy z jej ulicy.
-A dziękuję ci za pochwałę - Wyszczerzyłem się, skupiając się na drodze. - Brakowało mi tych chwil spędzonych z tobą.
-Oj mi też kochany. Wierz mi - Powiedziała. - A gdzie my się właściwie wybieramy?
-W moje magiczne miejsce - Wyjaśniłem. O nic więcej nie pytała.

~

 Nawet nie wiedziałam, że przysnęłam w czasie podróży. Ocknęłam się jak byliśmy na miejscu, a konkretnie to Gregor mnie obudził. Otworzyłam zaspane oczy i przeciągnęłam się. Ten tylko pokręcił głową, po czym wyszedł. Wysiadłam z samochodu i rozprostowałam kości. Po krótkiej chwili rozejrzałam się wokół. Aż mi dech zaparło. Było pięknie! Wokół nas tylko piękne góry przykryte śniegiem oraz ogródek, w którym stał mały, piękny typowy górski domek.
-Gregor… - Zaczęłam, gdy odzyskałam mowę. - Kogo to?
-Należał do moich pradziadków - Wyjaśnił. - Chodź wejdziemy do środka, bo zmarzniesz… - Zauważył. Weszliśmy do domku, a ja od razu rzuciłam się na kanapę.
-Pięknie tu - Westchnęłam.
-Wiedziałem, że ci się spodoba - Uśmiechnął się, po czym zniknął w kuchni. Wrócił za chwilę z kubkami gorącej czekolady w rękach. Postawił je na stoliku.
-Dawno ci tego nie mówiłam, ale wiesz, że cię kocham? - Spytałam i dałam mu buziaka w policzek.
-Wiem… - Odpowiedziałem. - Ja ciebie też - Pocałowałem ją w czoło i objąłem mocno.

~

 Wieczorem wyszliśmy na spacer. Objęłam go w pasie, tak samo jak on mnie. Szliśmy wtuleni w siebie. Było nieziemsko. Biały puch skrzypiał pod naszymi stopami, gdy przemieszczaliśmy kolejne ulice. Śnieg błyszczał na wierzchołkach gór, a księżyc jasno świecił. Dawno nie byłam z nim w takim magicznym miejscu. Wiedział, gdzie mnie zabrać, aby odpokutować swoje winy. Nigdy nie potrafiłam się na niego długo gniewać, choć czasami drażnił mnie swoim zachowaniem. Ale nikt nie jest idealny i każdy ma swoje słabości…
-O, czym myślisz?
-O tobie - Odpowiedziałam.
-Ciekawy obiekt - Zaśmiał się, po czym obrócił mnie do siebie. Stykaliśmy się zmarzniętymi nosami. Poczułam delikatny pocałunek na ustach, w chwili, gdy zaczęło prószyć. Tego mi było trzeba! Jego, dotyku jego ust na moich wargach i chwil spędzonych z nim…



****

Witam ;*

Dziś taki Gregorowo- Blankowy rozdział, bo miałam taki kaprys ;D po trzecim miejscu Gregora dziś mam bardzo dobry humor i zachciało mi się napisać rozdział właśnie o nim i o Blance ;) i powiem Wam, że jestem z niego bardzo zadowolona, co teraz nie zdarza mi się zbyt często ;)  Mam nadzieję, że podzielacie moje skromne zdanie ;D

Pozdrawiam ;*