niedziela, 30 października 2011

Rozdział 12.

 Z uśmiechem wymalowanym na ustach patrzyłam jak Gregor zajmuje się naszą córką. Trzy dni temu wyszłam razem z nią ze szpitala. Delikatnie otworzyłam drzwi do naszej sypialni. Na szczęście ja miałam swoje mieszkanie także Schlierenzauer od razu się do mnie przeprowadził. Oczywiście zawsze mogłam liczyć na pomoc naszych rodziców. Nasza córcia wierciła się na łóżku, kiedy Gregor próbował zapiąć jej pampersa. Wierzgała nóżkami i zaciskała piąstki.
-Jak sobie radzisz? - Zapytałam cicho.
-Dobrze, tylko ona jest strasznie energiczna! Ciekawe, po kim…
-Na mnie nie patrz! Ja byłam spokojnym dzieckiem, a ciebie od najmłodszych lat rozpierała energia także pretensje sobie miej sam do siebie- Wytknęłam mu język i usiadłam na łóżku łapiąc małą za rękę. Automatycznie przeniosła swój wzrok na mnie.
-Jest taka podobna do ciebie - Usłyszałam jego głos, kiedy mocował się z założeniem piżamki.
-Oprócz oczu - Jęknęłam.
-Coś z nimi nie tak? - Oburzył się.
-Skądże znowu- Wyszczerzyłam się. - To, co? Próbujesz ją ululać?
-Z największą przyjemnością - Ostrożnie wziął ją na ręce i zaczął delikatnie kołysać i śpiewać kołysankę. Nie pomyślałabym, że aż tak przejmie się swoją nową rolą. Ale póki jest jeszcze w domu to muszę go wykorzystać. Przecież już za trochę ponad miesiąc rozpoczyna się kolejny sezon…
Pochodził z nią jeszcze chwilę po pokoju, aż w końcu zasnęła. W jego ramionach wyglądała jak aniołek. Położył ją do łóżeczka, które znajdowało się niedaleko obok naszego łóżka. Jak na razie zdecydowaliśmy się, że będzie stało u nas. Dopiero jak mała trochę podrośnie to zamieszka w swoim pokoiku, który zresztą był już gotowy. - O czym myślisz? - Zapytał i usiadł obok.
-Rozmawiałam z Adą… Pytała, czy będzie mogła nas odwiedzić w najbliższy weekend- Oznajmiłam.
-Niech wpada. Z miłą chęcią - Uśmiechnął się. - W zasadzie jak ona się czuje po tym wszystkim? Bo kiedy ostatni raz rozmawiałem z Peterem to powiedział mi, że między nim a Zuzą jest wszystko w jak najlepszym porządku.
-Tak, między nimi tak. Ale Ada się trochę podłamała. Zwłaszcza, dlatego, że zaczęła coś czuć do Maćka, a on zamiast spróbować jej jeszcze raz wszystko wyjaśnić to znalazł sobie nową dziewczynę. A przecież Ada nie jest mu obojętna… - Mruknęłam.
-Nie mam słów na jego zachowanie… Dlaczego tak dziecinnie postąpił?
-Nie mam pojęcia- Wzruszyłam ramionami. - To, co… Napiszę do Ady, żeby wpadała.
-Pisz, pisz, a ja wskoczę pod prysznic - Cmoknął mnie przelotnie w policzek i zniknął w łazience.

~

 Tępo wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Właśnie odczytałam wiadomość od Blanki, że śmiało mogę do nich wpaść. Ucieszyłam się z tego bardzo. Przynajmniej jakaś jedna dobra wiadomość… Miałam tylko nadzieję, że rodzice nie będę mieli nic przeciwko. Ale skoro już raz mnie puścili, więc czemu mieliby tego nie zrobić raz drugi? Dwie godziny temu wróciłam z zająć i nie miałam ochoty na nic. Na razie rodziców nie było, bo byli w pracy także byłam sama w domu. Sama nie wiem, czy chciałam być sama. Zawsze w takich chwilach zawsze mogłam zadzwonić do Maćka, ale w tym wypadku nie mam na niego, co liczyć. On woli spędzać czas ze swoją dziewczyną. Ja już chyba nie powinnam nazywać się jego przyjaciółką. Bo przyjaciele tak nie postępują. Miałam mętlik w głowie. Z jednej strony chciałam do niego zadzwonić, usłyszeć jego głos i powiedzieć to wszystko, co mnie dręczy, a z drugiej miałam jakąś blokadę. Choć może po prostu się bałam. Zazdrościłam Zuzie, że jej tak dobrze po tym wszystkim układa się z Peterem. Ale on był lepszym człowiekiem. Byłam strasznie zła na Maćka, za to wszystko, co muszę przez niego przeżywać. Dosłownie nie miałam już siły na nic…
Westchnęłam ciężko i postanowiłam wybrać się na skocznię. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Niecałe piętnaście minut później byłam na miejscu. Uśmiechnęłam się miło do ochroniarza, który wpuścił mnie bez problemu. Już tak dobrze mnie znał. Usiadłam na trybunach. Pech chciał, że akurat musiałam trafić na jakiś piekielny trening. Kątem oka dostrzegłam dziewczynę Maćka. Szczerze to od razu miałam ochotę wrócić z powrotem do domu, ale nie mogłam dać nikomu satysfakcji. Każdy z chłopaków, który lądował witał się ze mną, co przyjmowałam uśmiechem. Jedynie Maciek nie wykazał żadnego zainteresowania moją osobą tylko podszedł do swojej dziewczyny i mocno ją objął. Tego już nie wytrzymałam. Bez zastanowienia wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do nich. Pociągnęłam go za kurtkę i przyciągnęłam do siebie. Kompletnie nie wiedział, o co mi chodzi. Może i ja postąpiłam zbyt pochopnie, ale w tej sytuacji nie mogłam inaczej. Z całej siły uderzyłam go w twarz. Chyba aż za mocno, bo od razu zrobił się czerwony.
-Ada?
-To za to wszystko, co mi zrobiłeś - Syknęłam i jak najszybciej się oddaliłam. Cholera… Byłam z siebie dumna!



****

Witam ;*

Powiem Wam szczerze, że podoba mi się ten rozdział! A to chyba jakaś nowość, bo od dłuższego czasu jakoś nic mi się nie podobało ;D
Ale to dobrze ^^
Nie ukrywam, że chciałabym skończyć tą historię jak najszybciej, ale podjęłam decyzję, że nie będę się z tym zbytnio spieszyć. W ogóle jeszcze nie wiem jak zakończy się ta sytuacja między Adą, a Maćkiem, ale mi zawsze coś wpadnie do tej główki ;D
Mam nadzieję, że Wam również się podoba ;)

Pozdrawiam ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz